Policjanci z Wisły uczestniczyli w akcji ratowniczej podczas pożaru. Mundurowi na miejscu pojawili się jako pierwsi. Widząc, że w środku płonącego i mocno zadymionego domu jest mężczyzna wyprowadzający na wózku inwalidzkim kobietę, natychmiast ruszyli z pomocą i zadbali o bezpieczeństwo osób w zagrożonym rejonie. Pożar powstał z nieustalonych jak dotąd przyczyn. Teraz śledczy z pomocą biegłych będą wyjaśniać dokładne przyczyny tego zdarzenia.

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło 2 czerwca w południe w Wiśle Malince. Z nieustalonych jak dotąd przyczyn zaczął płonąć drewniany budynek mieszkalny. Płonęła jego górna kondygnacja. Doszło do bardzo silnego zadymienia budynku oraz okolicy. Dym szybko opanował nie tylko całą klatkę schodową, ale też pozostałe pomieszczenia. Policjanci, którzy przybyli na miejsce zdarzenia jeszcze przed przyjazdem straży pożarnej, bez chwili wahania przystąpili do akcji ratunkowej. Większość mieszkańców opuściła płonący dom. Widoczność była utrudniona. Stróże prawa w rozmowie z poszkodowanymi dokładnie ustalili, ile osób w momencie wybuchu pożaru przebywało w budynku. Mundurowi, widząc sytuację oraz znając liczbę mieszkańców, zadbali o bezpieczeństwo osób wokół budynku oraz pomogli przy ewakuacji kobiety na wózku inwalidzkim, którą jako ostatnią wyprowadzał z budynku jej 18-letni siostrzeniec. Policjanci wyprowadzili rodzinę w bezpieczną strefę. Zagrożenie dla życia było bardzo realne, ogień szybko się rozprzestrzeniał i zajmował już meble. Dlatego mundurowi zabezpieczali miejsce pożaru aż do przyjazdu straży pożarnej. Na całe szczęście nie była potrzebna pomoc pogotowia ratunkowego. Mundurowi zadbali również o bezpieczny ruch pojazdów w miejscu zdarzenia, ponieważ dym i akcja ratownicza utrudniały poruszanie się kierowcom, którzy znaleźli się blisko pożaru. Strażacy ugasili pożar w niedzielę, ale do poniedziałku czuwali w pobliżu domu pilnując, aby nie doszło do samozapłonu budynku.